Zaskoczył nas standard - wywiad

Fachowa wiedza, jakość, zastosowanie innowacyjnych technologii, elastyczność w podejściu do klienta – to tylko niektóre z zalet print managementu, o których opowiada Katarzyna Kirsz-Paruch, pracownik Departamentu Marketingu i Współpracy Regionalnej Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. Przeczytajcie zatem o tym jak zaczęła się współpraca MARR-u z MMDS-em, której jednym z efektów jest pewne zdjęcie…

Może zapytam najpierw o zdjęcie z naszej okładki. Wyjaśni Pani skąd obecność naszych produktów na „szczycie”? Tym bardziej, że trzymamy naszych Czytelników w nieświadomości, aż do tego momentu…
Zdjęcie zostało zrobione podczas XX Forum Ekonomicznego w Krynicy. MARR był współorganizatorem Debaty inaugurującej Forum: „Europa po Lizbonie – strategie dla przyszłości”. Zaproszenie na nią przyjęli Bronisław Komorowski – Prezydent RP, Jerzy Buzek – Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, José Manuel Barroso – Przewodniczący Komisji Europejskiej, Tarja Halonen – Prezydent Finlandii, Thomas de Maziere – Minister Spraw Wewnętrznych Niemiec – to właśnie dla nich przygotowaliśmy „prezenty z małopolskim akcentem” a MMDS wykonał do nich luksusową oprawę w postaci pudełek prezentowanych na okładce.

A czy możemy zaspokoić ciekawość Czytelników i zdradzić, co znajdowało się wewnątrz tychże pudełek?
Oczywiście. Były to grafiki znanego krakowskiego artysty, Krzysztofa Skórczewskiego z cyklu „Magiczny Kraków”. Wręczył je gościom Forum Prezes Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego pan Krzysztof Krzysztofiak.

Przejdźmy do kwestii naszej współpracy. Jak trafiliście na firmę MMDS Print Management?
Do tej pory, realizując projekty wymagające zlecania prac poligraficznych, poruszaliśmy się wyłącznie na rynku drukarń, zatem gdybyście Państwo nie dotarli do nas z ofertą, szanse na podjęcie współpracy byłyby zapewne niewielkie. Zwłaszcza, że powszechnie panuje przekonanie, że outsourcing w jakiejkolwiek branży również w poligrafii to dodatkowe koszty za pośrednictwo, a my koszty staramy się minimalizować, z zachowaniem wysokiej jakości, oczywiście.

To prawda. Takie stereotypy funkcjonują. A co skłoniło Was do zmiany zdania?
Wpływ na to miały przede wszystkim pierwsze kalkulacje druków, które otrzymaliśmy. Proponowane ceny były porównywalne, a często nawet korzystniejsze niż w drukarniach. Dodatkowym czynnikiem zachęcającym do współpracy była fachowa wiedza z zakresu poligrafii, orientacja w rynkowych trendach i nowościach oraz nacisk na innowacyjne technologie.

Idea print managementu okazała się być dla Państwa zdecydowanie bardziej atrakcyjną niż oferta drukarń. Czy od razu poczuliście tę różnicę?
Nie ukrywam, że początkowo sądziłam, że firma MMDS jest również drukarnią. Zadziwiający był jednak dla mnie standard obsługi. Pomimo moich doświadczeń z rynkiem poligraficznym, nie spotkałam się dotychczas z print managementem i ideą zarządzania procesami poligraficznymi.

Zadziwił Panią standard obsługi, co ma Pani na myśli?
Przede wszystkim to, że na jakości drukowanych materiałów zależy nie tylko zlecającemu, ale także wykonującemu zlecenie. To, że print management daje możliwość monitoringu i akceptacji wszystkich kolejnych etapów zlecenia, bez konieczności wychodzenia z biura i spędzania czasu na hali produkcyjnej. Dzięki takiemu rozwiązaniu, współpraca jest o wiele efektywniejsza. Fakt, że ma się ciągły kontakt z osobą prowadzącą zlecenie i z technologiem produkcji przekłada się na późniejszy, zadowalający efekt. Ponadto świadomość, że jakość produkcji nadzorowana jest na każdym jej etapie, pozwala bez obaw czekać na wynik końcowy. Ważna jest dla nas również gotowość na podejmowanie trudnych wyzwań i na realizację zleceń w bardzo krótkim czasie. Niektóre drukarnie – jeżeli druk jest nieco bardziej skomplikowany – rezygnują ze zlecenia. Także wtedy, gdy terminy na wykonanie zlecenia są na „już”, trudno jest znaleźć kogoś, kto się tego podejmie. Ponadto print management oferuje wiele nowoczesnych rozwiązań technologicznych, innowacyjnych technik druku i poligraficznych nowości w ogóle.

Czy zdarzały się Państwu wcześniej jakieś wpadki z dostawcami usług poligraficznych?
Problemy większe lub mniejsze z jakością druków pojawiają się często. Doświadczenie pokazuje, że atrakcyjna, niska cena niestety wiąże się nierzadko z bardzo niską jakością, za którą stoi przestarzały park maszynowy, słabo wykwalifikowana kadra i kiepskie materiały poligraficzne.

Jak Pani sądzi, z czego wynikają tak częste problemy z produkcją poligraficzną?
Czynników jest bardzo wiele. Najczęściej obok tych, które wymieniłam przed chwilą wpływ na jakość druków ma też komunikacja miedzy grafikiem, drukarnią i klientem. Jeśli w tej komunikacji coś jest nie tak na pewno przełoży się to na rezultat pracy. Ważne jest, żeby w przypadku jakichkolwiek wątpliwości dotyczących projektu, parametrów druku etc. konsultować to z osobami zaangażowanymi w zlecenie. Ryzyko, że popełniony zostanie błąd jest wtedy o wiele niższe. Takie „wpadki” bywają dość kosztowne, bo powodują konieczność przedruku całości nakładu lub częściowej korekty. Dostrzegam też niestety taką zależność, że jeśli jedynym kryterium wyboru zleceniobiorcy jest cena, prawdopodobieństwo, że zdarzy się coś nieprzewidzianego jest większe.

Kto wówczas ponosi odpowiedzialność za te „wpadki”?
Zleceniodawca zwykle ponosi odpowiedzialność za kwestie merytoryczne, za treść i wygląd projektu. Natomiast efekt końcowy zależy od wykonawcy. Nie bez znaczenia są zastosowane technologie, jakość materiałów i klasa maszyn drukarskich.

Poligrafia jest dziedziną, w której zdarzają się też niespodzianki. Co w takiej sytuacji?
To ważne, aby w takich przypadkach nie zostawić klienta z produktem mijającym się z jego oczekiwaniami lub wzajemnie przerzucać odpowiedzialność za błędy, lecz wspólnie starać się rozwiązać problem. Jeżeli mimo problemów, które się pojawiły produkt jest wysokiej jakości – to na pewno klient ponownie skorzysta z usług firmy.

Rozmawiała: Gabriela Prokocka-Kazek