Saperzy poligrafii

Pośrednik – tak właśnie postrzegany jest dostawca usługi Print Management. „Mamy własnych grafików”, „Mamy własną agencję”, „Projekty robi nam drukarnia” – twierdzą klienci w czasie rozmowy z konsultantem MMDS. Po co MMDS utrzymuje studio graficzne?

Od pomysłu do druku droga daleka. Przekonał się o tym niejednokrotnie niejeden wybitny specjalista od marketingu. Mamy świetne założenia, potem świetny projekt, a na końcu kilka palet ulotek, którymi możemy ogrzać firmę, choć istnieją tańsze źródła energii. Gdzie tkwi błąd? Nigdzie. Na żadnym etapie nie popełniono poważnego błędu. To poziom komplikacji całego procesu, liczba zaangażowanych osób i dziesiątki drobnych niedociągnięć skutkują niepowodzeniem. Jeśli firma nie zatrudnia własnego grafika, są trzy klasyczne drogi, którymi może podążyć, jeśli chce coś wydrukować w nakładzie większym niż jeden egzemplarz i o wyglądzie lepszym niż „factsheet” z kreatora w Wordzie. Primo: może dogadać się z agencją reklamową na całość zlecenia, a ta po zaprojektowaniu materiału zleci jego druk zaprzyjaźnionej drukarni w zamian za cichą prowizję. Secundo: może wrzucić całość drukarni, która często wykona projekt „gratis”, czyli ukryje jego koszt w kosztach druku, podzlecając go zaprzyjaźnionemu lub powierzając własnemu grafikowi. Tercjo: może znaleźć grafika, drukarnię, transportowca i koordynować całość przy pomocy pani Zosi wiszącej na telefonie.

Bajka o czterokolorowej apli

Agencja reklamowa żyje z pomysłów i projektów, a kluczowym słowem jest słowo: „portfolio”. Żeby zdobyć nowych klientów, agencja musi się czymś pochwalić – jakimś spektakularnym projektem, który to przebije projekty konkurencji. Parcie na kreację jest tak silne, że argumenty ekonomiczne idą w kąt. Istotne są udziwnienia, upiększenia, fajerwerki. I muszą świetnie wyglądać na ekranie w czasie prezentacji dla klienta. Kłopoty związane z ewentualnym przeniesieniem projektu na papier nie są brane pod uwagę, bo odpowiedzialność za niedoróbki na tym etapie spadnie na kogoś innego. „Projekt był super, ale niestety drukarnia zawaliła…”. Wiedza grafików agencyjnych w temacie poligrafii jest zwykle nader skąpa – spady, przyrosty punktu czy nafarbienia to czarna magia… Do końca świata będą twierdzić, że trzypunktowy biały tekst na czterokolorowej apli będzie czytelny „tylko trzeba się postarać”. Ewentualne koszty związane z błędami, nadgorliwym stosowaniem uszlachetnień lub eksperymentami technologicznymi przenoszone są na klienta.

No właśnie – co z kosztami? Kiedy postanowiłem wybudować dom, udałem się do architekta z własnym, szczegółowo dopracowanym szkicem bryły. Miało być prosto i funkcjonalnie. To co zobaczyłem na ekranie po kilku tygodniach oczekiwania wbiło mnie w fotel. Jaskółki na dachu, balkony z tralkami, daszki na kolumnach korynckich, mozaiki na podłogach… „A kto za to wszystko zapłaci?” – zapytałem. „Och, przecież to ma być dom, a nie stodoła” – usłyszałem. Cóż, widać Frank Lloyd Wright projektował stodoły.

Kreda błysk szyta drutem

Drukarni zależy na nakładach. Opłaca się drukować duże nakłady prostych elementów. W tym świecie największą zmorą są projekty wykraczające poza cztery kolory („bo trzeba myć maszynę”) i nietypowe formaty. Dobrze jest drukować na kredzie błysk lub offsecie, bo szybko schną. Duże proste zlecenie zawsze wypchnie z kolejki małe i skomplikowane. Jeśli drukarnia nie jest zaangażowana w produkcję już na etapie projektowania materiału, klient może na etapie realizacji napotkać opór – nie zawsze uzasadniony. Projekt zostanie wtedy odbity do grafika i zaczną się przepychanki, co się da, a co się nie da i kto za to zapłaci. W skrajnych przypadkach – w myśl hasła „Klient nasz pan” – źle przygotowany projekt trafi na maszynę i zostanie wydrukowany w pełnym nakładzie… z kompletem błędów.

Może więc lepiej całość produkcji powierzyć drukarni i spać spokojnie? Może. Nie gwarantuje to jednak pełni szczęścia. W większości przypadków kreacja drukarniana nie doścignie agencyjnej. Dodatkowo klient będzie musiał sam wszystko wymyślić i dostarczyć, sam wszystko sprawdzić. Projekt zostanie za to przygotowany tak, by dał się w tej właśnie drukarni, w tym właśnie formacie, na tych właśnie maszynach poprawnie wydrukować. Ale co z jego późniejszą adaptacją do innych zastosowań (reklama prasowa, billboard)? To przy współpracy wyłącznie z drukarnią, a bez udziału agencji może okazać się trudne lub wręcz niemożliwe.

Nieprzespane noce

Trzecia droga wymaga poważnego zaangażowania ze strony klienta. Trzeba nieustannie trzymać rękę na pulsie, trzeba wszystko sprawdzać, trzeba konsultować każdy krok ze sztabem fachowców, których opinie często się wykluczają: agencja swoje, drukarnia swoje…. Trzeba więc stale poszerzać wiedzę z zakresu projektowania i druku jednocześnie, aby poprawnie interpretować docierające do nas informacje i równie trafnie formułować uwagi. Trzeba dbać o terminy, logistykę… Uff…

Czwarta droga

Usługa Print Management to pozytywne pośrednictwo. MMDS nie zastępuje ani agencji reklamowej, ani drukarni. Dba jednak o całość przedsięwzięcia, jakim jest produkcja poligraficzna. Zdejmuje z klienta obowiązek ciągłego sprawdzania i konsultowania, mając oparcie w wiedzy i doświadczeniu własnych fachowców reprezentujących wszystkie dyscypliny szeroko pojętej poligrafii.

Studio graficzne MMDS to zespół specjalistów w dziedzinach projektowania graficznego i przygotowania plików do druku, wyposażonych w szeroki zestaw najwyższej klasy narzędzi. Graficy MMDS posiadają popartą wieloletnim doświadczeniem, dogłębną wiedzę z zakresu norm związanych z produkcją drukarską, tak projektowych (layout i typografia, wymogi wynikające z przepisów ustawowych i norm farmaceutycznych, tytoniowych, logistycznych, itp.) jak i technologicznych (formaty, przestrzenie barw, systemy identyfikacji kolorów, wymogi techniczne wynikające z technik druku, uszlachetnień, itp.). Wiedza ta pozwala opiniować przesłane przez klientów pliki i wyszukiwać błędy, które często pojawiają się w projektach przygotowywanych przez firmy świadczące podobne usługi, a ukierunkowane wyłącznie na kreację (agencje reklamowe) lub wyłącznie na produkcję (drukarnie). Grafik MMDS dogada się tak w agencji, jak w drukarni, bo posługuje się obydwoma językami. Może więc skutecznie pośredniczyć w pertraktacjach między tym, który wymyśla, a tym który realizuje. Studio opracowało system weryfikacji plików zapewniający ich pełną zgodność z wymogami podwykonawców, niezależnie od technologii, w jakiej produkt ma ostatecznie powstać.

W uzasadnionych przypadkach (np. przy braku możliwości wyegzekwowania poprawnego pliku od agencji współpracującej z klientem) graficy ingerują również w tzw. pliki zamknięte, oraz odtwarzają pliki do druku od podstaw, co choć niebezpieczne, często pozwala zaoszczędzić czas oraz obniżyć koszty na etapie produkcji. Jest to szczególnie cenne dla klientów, którzy chcą szybko przenieść produkcję do nowego podwykonawcy, a nie są w stanie odzyskać materiałów powierzonych poprzedniemu.

Dodatkowo studio ściśle współpracuje z klientem i konsultantem MMDS, dążąc do optymalizacji finalnego produktu. Oszczędności można uzyskać już na etapie projektowym, jeśli potrafi się przewidzieć pułapki związane z realizacją. Czasem zmiana formatu pracy o milimetr lub drobne przesunięcie jednego z elementów odejmuje kilka tysięcy złotych z rachunku. W tym względzie praca grafików MMDS wpisuje się w ogólną filozofię Print Management: kompleksowej obsługi zapewniającej minimalizację kosztów klienta.

Usługi techniczne studia (np. weryfikacja plików) wykonywane w ramach zlecenia produkcji poligraficznej dla MMDS oraz usługi doradcze dla stałych klientów świadczone są bezpłatne jako część usługi Print Management.

Studio świadczy także usługi projektowe, szczególnie dla firm, których materiały drukowane muszą pozostawać w zgodzie z wytycznymi korporacyjnymi. Studio przejmuje wtedy na siebie obowiązek weryfikacji projektów względem księgi CI oraz wspiera klienta w zakresie interpretacji wytycznych odnośnie publikacji, których księga nie uwzględnia.

Usługi projektowe studio obejmują również prace typowo agencyjne, w tym kreację, np. tworzenie logotypów, brandów, opakowań oraz wszelkich materiałów drukowanych, a także systematyzację estetyczną, czyli ujednolicenie stylistyki materiałów drukowanych celem wzmocnienia ich rozpoznawalności z jednej strony, a poprawy ergonomii produkcji z drugiej.

Grafik MMDS to saper. Musi umieć zbudować most, ale musi również umieć go rozminować.

Rzeczywistość staje się coraz bardziej skomplikowana, a wiedza – w każdej dziedzinie – coraz szersza. Człowiek renesansu odchodzi na emeryturę, a światem zaczynają władać fachowcy o coraz węższych specjalizacjach skupieni w coraz większych korporacjach. I nie ma w tym nic złego. To naturalny postęp związany z rozwojem, a wynikający z ludzkiej umiejętności komunikacji. Jeśli więc jako firma chcemy się rozwijać, a przy tym tracić jak najmniej czasu i środków, powierzmy nasz los w ręce fachowców. Lecz wybierajmy przy tym mądrze...